Maskonury w Norwegii

Maskonury w Norwegii
Maskonury są przez wielu ludzi uważane za najpiękniejsze ptaki świata. Często nazywa się je również „morskimi papugami”, a to ze względu na swój barwy, prawie trójkątny dziób. Mimo iż mierzą raptem 30 centymetrów, są niebywale dzielnymi ptakami. Całą zimę spędzają na otwartym morzu, nie stawiając „stopy” na suchym lądzie i dopiero na wiosnę wracają na klify, aby zakładać rodziny. Słyną ze swojej punktualności, gdyż od wielu lat 14 kwietnia w Norwegii nazywany jest Lundkommardagen, czyli „dniem przybycia maskonurów”. Norwegowie zaczęli nawet uznawać tą datę za pierwszy dzień lata. Podczas swojego przybycia te miłe i niegroźne na co dzień ptaki zamieniają się w walecznych zapaśników. Samce toczą boje o najlepsze gniazda i najbardziej komfortowe dziuple na klifach. Nierzadko wtedy śnieg splamiony jest krwią. Maskonury każdego roku muszą walczyć o swoje gniazda, nawet jeśli wcześniej same je wykopały. Zwykle są to głębokie na 2 metry nory z dużą komorą na końcu. Samce chcą w ten sposób zaimponować swoim partnerkom oraz zapewnić jak najlepsze warunki przetrwania dla swoich przyszłych dzieci. Warto podkreślić, że maskonury łączą się w pary na całe życie i razem wychowują potomstwo. Wnikliwi obserwatorzy z pewnością zaobserwują jak samica, w ramach podziękowania, całuje swego partnera po powrocie z morza ze swoją zdobyczą. Norweskie wybrzeże ze swoimi klifami jest wymarzonym miejscem dla tych ptaków na zakładanie rodzin. Każdego roku do Norwegii przybywa około 2 milionów par, a większość z nich można podziwiać w miejscach ochrzczonych „ptasimi wyspami”, gdzie klify są wystarczająco wysokie, aby odstraszyć potencjalnych wrogów. Nadal jednak grozi im wiele niebezpieczeństw z powietrza, gdyż wraz z maskonurami na klifach pojawiają orły oraz kruki, polujące na bezbronne osobniki. W Norwegii znajduje się kilka wysp, na które można stosunkowo łatwo dotrzeć i obserwować maskonury, oczywiście z poszanowaniem natury. Warto się spieszyć, gdyż sezon na obserwację ptaków kończy się mniej więcej w połowie sierpnia, gdy odlatują na pełne morze.

1. Hornøya

Najdalej wysunięty na północny-wschód punkt Norwegii. Wyspa na Morzu Barentsa znajduje się notabene już na wysokości Rosji, ale można tam dopłynąć w 10 minut. Hornøya jest domem dla 7,5 tysiąca par maskonurów. Prócz nich na wyspie można spotkać ogromne kolonie nurzyków zwyczajnych (ok. 15 tysięcy par), alk zwyczajnych (ok. 500 par), kormoranów (1300 par), a nad nimi wszystkimi krąży zwykle kilka orłów bielików, wypatrujących gniazd. Zaraz po przybyciu na wyspę, nie sposób nie zauważyć żadnego z tych ptaków. Już na samej przystani przybyszów witają wrzeszczące kormorary, które są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Bez skrupułów zakładają gniazda nawet w pozostałościach budynków. Oczywiście trzeba uważać, gdzie stawia się kroki, gdyż po pierwsze poza oficjalną ścieżką istnieje prawdopodobieństwo nadepnięcie na gniazdo, a po drugie dosłownie wszędzie istnieje 100% szansa wdepnięcia w kloakę. Wrzaski tysięcy ptaków oraz specyficzny zapach tylko potęgują doznania wizualne. Maskonurów należy wypatrywać na głównym klifie nieopodal przystani, najwięcej jest ich rano i wieczorem, ale o każdej porze dnia można napotkać sporą grupę tych ptaków. Czasem są one na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko poczekać w bezruchu, a w pewnym momencie spomiędzy skał wyłoni się malutki biało-czarny maskonur. Ścieżkę często zagradzają wrzeszczące kormorany, które próbują przegonić ludzi z pobliża swoich gniazd. Subiektywnie uznaliśmy wyspę Hornøya za jedno z najpiękniejszych miejsc, wrażenie potęgował fakt, że byliśmy jedynymi ludźmi tego dnia, więc mogliśmy się poczuć jak w dziewiczym raju, nieskażonym ręką człowieka. Z pewnością obserwację ptaków ułatwia fakt, że można je obserwować z poziomu morza, a nie z wysokiego klifu. Dzięki temu łatwiej jest wypatrzyć gniazda ptaków w skalnych szczelinach.

Dojazd:

Żeby dopłynąć na Hornøya trzeba wpierw dojechać do rybackiej osady Vardo, znajdującej się na końcu malowniczej trasy Nasjonal Scenic Route Varanger. Droga z pewnością jest wspaniałym dodatkiem, a sama wyspa będzie zwieńczeniem udanego zwiedzania. Vardo było ważnym ośrodkiem połowu dorsza, ale teraz bardziej przypomina opuszczoną mieścinę na końcu świata. W porcie wywieszone są informacje oraz numer telefonu do przewoźnika, który zajmuje się transportem na wyspę. Mimo, iż istnieje oficjalny „rozkład jazdy” to poza sezonem turystycznym jest niewielu chętnych, więc musieliśmy zadzwonić i umówić się na konkretną godzinę. 

Koszt:

400nok od osoby za transport w obydwie strony.

Nocleg:

Ciekawą opcją jest latarnia morska pośrodku wyspy Hornøya, w której po uprzedniej rezerwacji można spędzić nocleg.

 
Alki zwyczajne
Kormoran

2. RUNDE

Wyspa w regionie More og Romsdal, około trzy godziny drogi od tak popularnych destynacji jak Geirangerfjord czy Alesund. Runde jest najdalej na południe od kręgu polarnego miejsce, w którym można obserwować maskonury i bodaj najłatwiej dostępnym. Nie trzeba wynajmować łodzi, aby przedostać się na wyspę. Wystarczy własny samochód, gdyż Runde jest dobrze skomunikowane z lądem poprzez kilka mostów, które na myśl przywodzą słynną (lecz zatłoczoną) Atlantic Road (Droga Atlantycka). Droga na Runde naszym zdaniem jest niemniej piękna, a z całą pewnością mniej okupowana przez hordy turystów. Zatem podczas jednej wycieczki można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – zobaczyć maskonury oraz malowniczą trasę przez charakterystyczne mosty. Po dotarciu na wyspę, zamieszkaną przez około 150 osób, najlepiej dojechać do wioski Goksøyr. Tam należy zaparkować samochód i dalszą wędrówkę kontynuować pieszo w kierunku Lundeura oraz do Kaldekloven. Cała ścieżka, licząca ponad 6 kilometrów, jest dobrze opisana na stronie ut.no. Maskonury można obserwować przede wszystkim w okolicy Lundeura. Jak zwykle w takich miejscach, w okresie lęgowym nie można zbaczać z drewnianej kładki, gdyż ptaki mają gniazda dosłownie wszędzie. Wyspę zamieszkuje pół miliona ptaków z 230 różnych gatunków, z czego aż 80 z nich składa na Runde jaja, dlatego trzeba zachować ostrożność i chodzić tylko po wyznaczonych ścieżkach. Ptaki obserwuje się ze szczytu klifów, zatem warto zaopatrzyć się w lornetkę. Poza maskonurami, najpopularniejsze na Runde są kormorany, alki zwyczajne, ostrygojady oraz głuptaki zwyczajne. Warto również wybrać się na dłuższy trekking do latarni morskiej usytuowanej na północnym cyplu wyspy.

Dojazd:

Z Alesund najkrótsza, 90-kilometrowa trasa uwzględnia prom (ok. 127 nok). Jadący z południa z okolic Geirangerfjord oraz Briksdalbreen powinni kierować się w stronę Volda a następnie Haddal i Runde. Z Geiranger są to 3 godziny drogi, Z lodowca Briksdal – 2,5 godziny, jednakże po drodze nie trzeba przeprawiać się żadnymi promami.

Koszt:

Prócz wspomnianych przepraw promowych, nie ma żadnych ukrytych kosztów.

Parking:

Parking jest darmowy, ale oddalony o ok. 600 metrów od początku ścieżki. W wiosce Goksøyr znajduje się camping, który jednak nie zezwala na parkowanie dla osób, które tam nie nocują.

3. Bleiksøya

Turyści odwiedzający Lofoty powinni rozważyć jednodniowy wypad na wyspę Andoya, skąd organizowane są puffin safari na pobliską wysepkę Bleiksøya. Latem jest to dom dla 80 000 (słownie osiemdziesiąt tysięcy!) maskonurów oraz dużych kolonii nurzyków, alk zwyczajnych, głuptaków i jak zwykle… orłów bielików, które nie przepuszczą żadnej okazji. Jedyną możliwością, aby zobaczyć ptaki jest zorganizowana wycieczka z miejscowości Bleik. Safari trwa około 3 godzin i niestety nie można wysiąść na wyspie Bleiksøya, a jedynie wypatrywać ptaków z pokładu łodzi. Operator zapewnia lornetki, ale to i tak nie to samo jak na Hornøya czy Runde. Jedynym pocieszeniem z pewnością jest ilość maskonurów latających nad naszymi głowami. Jeśli już zdecydujecie się wziąć udział w wycieczce na Bleiksøya, warto również przejechać całą drogę Nasjonal Scenic Route Andoya, która wyróżnia się pięknymi klifami, a po drodze można również zajrzeć do… Andoya Space Center – ośrodka odpowiedzialnego za wystrzeliwanie rakiet meteorologicznych do górnych warstw atmosfery.

Dojazd:

Najszybciej samochodem można się dostać z Lofotów, ze Svolvaer trasa zajmuje około 3,5 godziny. Z Tromso najszybciej można się przedostać latem przeprawiając się promem na wyspę Senja a następnie z drugiego krańca wyspy kolejny prom do Andenes. Taka trasa zajmuje 5,5 godziny (250km). Jeśli promy nie kursują to okrężną drogą trzeba pokonać ponad 470 kilometrów (7 godzin).

Koszt:

W pobliże wyspy można jedynie podpłynąć po wykupieniu zorganizowanej wycieczki. Koszt to około 400nok od osoby za 3 godzinny rejs. Łódź zabiera na pokład 12 osób.

 
Maskonur
Kormoran

4. LOVUND

Mniej więcej w połowie drogi między Trondheim a Bodo leży wyspa Lovund, zamieszkała w lecie przez… 200 tysięcy maskonurów. Lundeura to sporych rozmiarów klif po zachodniej stronie wyspy, który szczególnie upodobały sobie te małe ptaki. Można się tam dostać ścieżką z wioski Lovund podążając za tabliczkami To Puffins („Do maskonurów”). Podobnie jak w przypadku Runde ptaki można obserwować ze szczytu klifów zatem warto zaopatrzyć się w lornetkę, a dla osób z lękiem wysokości może to być niemałe wyzwanie. Lovund jest szczególnie oblegane w dzień przybycia maskonurów, czyli 14 kwietnia, w okolicach tego dnia ciężko o wolne miejsca noclegowe w miasteczku, więc należy dokonywać rezerwacji ze sporym wyprzedzeniem. Ze względu na długą przeprawę promem, na pobyt na wyspie warto poświęcić cały dzień.

Dojazd:

Na wyspę można się przedostać jedynie promem z miejscowości Stokkvågen (ponad 2 godziny). Jeśli nie ma się zamiaru nocować na wyspie to warto pilnować godzin odjazdów promów z Lovund, aby nie przegapić ostatniej szansy powrotu na kontynent.

Koszt:

Prom kosztuje 490 nok za samochód z kierowcą w jedną stronę. Na Lovund nie ma żadnych dodatkowych opłat, chyba, że przegapicie ostatni prom i będziecie zmuszeni do wzięcia noclegu na wyspie. Warto zostawić samochód w Stokkvågen i przeprawić się pieszo.

Lovund

PODSUMOWANIE

Z racji tego, iż przez długi czas pracowaliśmy nieopodal (jeśli 2,5 godziny można nazwać „nieopodal”) wyspy Runde to bywaliśmy tam kilkukrotnie za każdym razem będąc pod wielkim wrażeniem. Nawet jeśli już spóźniliśmy się na obserwację maskonurów późnym latem to nadal cieszyła nas malownicza trasa. Jednakże pobyt na Hornøya w północnej Norwegii sprawił, że szczęki nam opadły. Nigdy wcześniej nie mieliśmy maskonurów dosłownie na wyciągnięcie ręki. Z pewnością miał na to też wpływ fakt, iż byliśmy jedynymi turystami tego dnia. Ze wszystkich miejsc, w których można obserwować te malutkie stworzenia zawsze będziemy na pierwszym miejscu polecać Hornøya, a na drugim miejscu Runde.

CZYTAJ WIĘCEJ
nasza książka

Nasza książka o północnej Norwegii

Właśnie wydaliśmy naszą pierwszą książkę "Norwegia oczami Łowców Zórz - opowieści z dalekiej Północy" przy współpracy z wydawnictwem Pascal. Dowiedz...

Jak wyglądało Tromso 100 lat temu?

Znaleźliśmy materiały filmowe z 1930 roku i postanowiliśmy odtworzyć niektóre kadry, aby zobaczyć jak zmieniło się Tromso na przestrzeni lat....

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *